Strona g³ówna Kontakt Mapa strony Kana³ RSS





Celebrator - imprezy fanów Depeche Mode





ARCHIWUM - ARTYKU£Y
Depeche Mode nie zawiedli
 JarosÅ‚aw Szubrycht - onet.pl (15.03.2006)
Pełny "Spodek" oklaskiwał wczoraj brytyjską grupę Depeche Mode, która zawitała do Katowic w ramach trasy koncertowej promującej album "Playing The Angel".

Rozpoczęli charakterystycznym zgrzytem - to sygnał, że na pierwszy ogień idzie materiał z nowej płyty. Najpierw niezły "A Pain That I'm Used To", zaraz po nim jeszcze lepszy "John The Revelator", z refrenem wykrzyczanym przez tysiące gardeł. Wielce prawdopodobne, że ten dynamiczny i pogodny, jak na standardy Depeche Mode oczywiście, numer znajdzie stałe miejsce w repertuarze koncertowym grupy. Wysoko, za obudowanym na kosmiczną modłę syntezatorem, schował się Andrew Fletcher, a w centralnej części sceny oraz na wychodzących daleko w tłum podestach brylował Dave Gahan. Prawe skrzydło zarezerwował dla siebie Martin Gore, którego blada cera niesamowicie kontrastowała z czarnym ptasim wdziankiem (czapka z czubem na głowie, koszulka z pokracznymi skrzydełkami), srebrnym brokatem pod oczyma i seledynową gitarą u szyi. Czasem, jak w "Policy Of Truth", porzucał gitarę na rzecz syntezatora, ale był to tego wieczoru rzadki widok. Wzrok przyciągała umiejscowiona nad Martinem olbrzymia metalowa kula, na której wyświetlały się słowa komentarza do utworów aktualnie wykonywanych przez zespół. Na przykład w trakcie przejmującego "Walking In My Shoes" pojawiły się tam napisy "ból", "kozioł ofiarny", "rozgrzeszenie" i "spróbuj".

W pewnym momencie na scenie pozostaÅ‚ tylko Martin Gore. Choć "Damaged People" wykonaÅ‚ sÅ‚abym, Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem, byÅ‚o w jego interpretacji coÅ›, czego lepiej dysponowany Gahan nie umiaÅ‚ z siebie wykrzesać. Dużo pewniej zaÅ›piewany "Home" zabrzmiaÅ‚ tak przejmujÄ…co i prawdziwie, że zamiast nazwy grupy ludzie zaczÄ™li skandować imiÄ™ Gore’a. Przez moment można byÅ‚o nawet odnieść wrażenie, że Martin ukradÅ‚ show swojemu wÅ‚asnemu zespoÅ‚owi. Tym bardziej, że Dave po powrocie na scenÄ™ również uderzyÅ‚ w cierpiÄ™tniczÄ… nutÄ™, zamiast przywalić czymÅ› naprawdÄ™ mocnym. Na szczęście w koÅ„cu przyszÅ‚a kolej na "I Feel You", który znów podniósÅ‚ temperaturÄ™ koncertu - i tak już zostaÅ‚o do koÅ„ca. Kiedy w "World In My Eyes" półnagi wokalista udawaÅ‚ orÅ‚a wzbijajÄ…cego siÄ™ do lotu, zachodziÅ‚em w gÅ‚owÄ™, skÄ…d w nim tyle siÅ‚? Półtorej godziny koncertu za nami, a facet wciąż wiÅ‚ siÄ™ na scenie, wirowaÅ‚, skakaÅ‚, dyrygowaÅ‚ publicznoÅ›ciÄ…. Energia Gahana udzielaÅ‚a siÄ™ wszystkim. To byÅ‚ jeden z tych koncertów, na których krzeseÅ‚ka tylko przeszkadzajÄ… i nawet w sektorach trwaÅ‚a zabawa w najlepsze.

Kulminacją wieczoru był oczywiście "Personal Jesus", którego refren publiczność śpiewała głośniej od wspomaganego tysiącami watów zespołu. Po nim przyszła kolej na rozbudowaną, momentami funkujacą wersję "Enjoy The Silence" i muzycy zniknęli za kulisami. "Spodek" wypełniło skandowanie, które przerodziło się w jazgot. Krzykiem, tupaniem, klaskaniem, gwizdami - każdy jak umiał dawał zespołowi znać, że to jeszcze nie koniec. Po trzech długich minutach powrócił Martin, by zaprezentować przejmującą interpretację "Shake The Disease". Gdy na scenie pojawił się cały zespół, nastąpiła radykalna zmiana nastroju. Usłyszeliśmy archaicznie brzmiący (w końcu liczy sobie ćwierć wieku!), ale niezwykle entuzjastycznie przyjęty "Just Can't Get Enough", a po nim "Everything Counts" i... słowa pożegnania.

Choć "Spodek" znów zatrząsł się od skandowania i rytmicznych oklasków, kolejnych bisów nie było w planie i niektórzy fani najwyraźniej nie spodziewali się, że ich prośby zostaną wysłuchane. Pierwsze takty "Never Let Me Down Again" urozmaicił więc widok tych, którzy zdążyli już udać się do szatni i w kurtkach pędzili z powrotem na salę. Ostatni był "Goodnight Lovers", którego zakończenie Dave i Gahan odśpiewali objęci, niczym bratnie dusze z tekstu. Rozbłysło światło, niechybny znak, że na kolejny bis nie ma co liczyć. Kiedy kierowałem się do wyjścia, mój wzrok padł na zawieszoną na jednym z sektorów biało-czerwoną flagę, opatrzoną napisem: "We will never let you down". To prawda, opuszczając "Spodek" miałem poczucie, że brytyjska grupa nigdy się na polskich fanach nie zawiedzie. Ale i na Depeche Mode nikt wczoraj zwieść się nie mógł.

Z powodu ogromnego zainteresowania koncertem, zorganizowano drugi występ. Odbędzie się on 9 czerwca na stadionie warszawskiej Legii.
Strona g³ówna Do góry
Copyright © 2005-2024 Modern Mode
Realizacja : DIALNET
strona g³ówna /  news /  zespó³ /  dyskografia /  galeria /  teksty /  fani /  archiwum /  strona