| 
	
	    
	    |  | 
    
	| ARCHIWUM - WYWIADY |  
	| Kerry Hopwood - muzyczny dyrektor koncertowy Depeche Mode Matthew Skaggs - Access Music (listopad 2006)
 |  |  |  
	| Czy mógłbyś nam nieco powiedzieć o Twoich początkach w pracy z muzyką? O 
najwcześniejszych latach? Czy właściwą edukację muzyczną wyniosłeś że szkoły? 
 Tak naprawdę to w szkole nie miałem odpowiednich lekcji muzyki po tym, jak na 
pytanie o naukę gry na pianinie otrzymałem od nauczycielki odpowiedź, abym po 
prostu sobie je kupił, na co nie było stać mojej rodziny. Przez to przeważnie 
zakradałem się do szkolnej sali z pianinem i grałem na nim gdy nauczycielki nie 
było w pobliżu. Po szkole dzięki pożyczce od przyjaciół rodziny zakupiłem 
Minimoog'a. To wspaniałe urządzenie całkowicie mnie pochłonęło i zacząłem je 
rozbudowywać, dokupując sekwensery, efekty, automaty perkusyjne i tak się 
zaczęło.
 Ostatecznie poszedłem do meblarskiej szkoły średniej we wschodnim Londynie, w 
Whitechapel, aby nauczyć się tego wszystkiego porządnie. Wydział muzyczny 
nauczał wytwarzania większości instrumentów, jak na przykład fortepianów, 
klawesynów, wiolonczeli, drewnianych instrumentów dętych, a także gitar. To była 
jedna z pierwszych uczelni z wydziałem zajmującym się muzyką od strony 
technicznej i gdy tam poszedłem brałem lekcje akustyki, elektroniki, matematyki, 
teorii i fizyki muzyki, a poza tym mieli studio wyposażone w syntezatory EMS, 
RSF Kolols, tony generatorów, oraz Fairlight, który był dla mnie istną iskrą 
zapalną. Po ukończeniu szkoły średniej wahałem się między zdobyciem wyższego 
stopnia na Uniwersytecie Surrey jak zrobiło kilku moich znajomych, a 
rock'n'rollowaniu - właśnie ono wygrało po tym jak podczas wycieczki do Sarm 
East Studios położonego niedaleko szkoły, usłyszałem "dopiero co zmiksowany" 
album, który Trevor Horn nagrał z Grace Jones, "Slave To The Rhythm" i wszystko 
stało się jasne, wiedziałem, gdzie chcę być... Dopracowywać do perfekcji dźwięk 
zatrzaskujących się drzwi BMW albo zasiadać z głową miedzy potężnymi głośnikami 
majÄ…c przed sobÄ… konsoletÄ™ SSL...
 Wraz z niezliczoną liczbą rówieśników po prostu próbowałem znaleźć jakiekolwiek 
zatrudnienie w studiu, gdzie zaczyna siÄ™ od samego dna, sprzÄ…tajÄ…c toalety i w 
nieskończoność robiąc herbatę bez wynagrodzenia za to, ale nawet taką pracę było 
bardzo trudno znaleźć, więc podjąłem się pracy rowerowego kuriera w Londynie, 
aby jakoś powiązać koniec z końcem. Płacili naprawdę dobrze jeśli ciężko się 
pracowało, dzięki czemu mogłem powiększać mój domowy projekt, kupując sprzęt 
taki jak Atari pracujące na Pro-24, samplery i wszystko inne, co było mi 
potrzebne.
 Mój współlokator, z którym chodziłem także do szkoły średniej znalazł 
zatrudnienie w Paradise Studios w zachodnim Londynie, gdzie jeden z często 
pracujących tam producentów spytał go czy nie zna kogoś młodego, kto mógłby 
programować, budować i pracować w studio ORAZ robić herbatę. Mój przyjaciel 
polecił mnie, to był właśnie przełomowy moment, porzuciłem rower i zacząłem 
pracę z Zeus'em B Held'em, niemieckim producentem, który pracował przy wielu 
projektach w Niemczech, a także w Wielkiej Brytanii.
 
 
 Czy programowanie sprzętu przy albumie "Ultra" było Twoim pierwszym 
doświadczeniem z Depeche Mode?
 
 Z pewnego punktu widzenia za pierwsze doświadczenie można uznać album "Some 
Bizarre", na którym usłyszałem "Photographic" i po prostu oszalałem na punkcie 
tego nowego zespołu i brzmienia - byłem fanem od pierwszego dnia, widziałem 
większość tras i gorliwie odsłuchiwałem najwspanialsze dzieła produkcyjne i 
brzmieniowe. Ostatecznym takim doświadczeniem była moja praca z Bomb the Bass w 
jednym z oddziałów Mute (Rhythm King Records), pracowałem z Timem nad remiksem "Enjoy 
The Silence", który nie był jego pierwszym remiksem dla Depeche Mode.
 
 Podczas prac nad "Ultrą" Ty i Tim Simenon tworzyliście Bomb the Bass, później 
byłeś jedną trzecią grupy producenckiej TOY, czy mógłbyś nieco opowiedzieć o 
pracy w Bomb the Bass i TOY?
 
 Wszystko zaczęło się gdy Tim potrzebował kogoś, kto pracowałby z nim cały czas, 
więc odszedłem od Zeusa, dostrzegając wielką okazję pracy z młodym, obiecującym 
artystą i producentem, który miał wielką przewagę. We wczesnych latach nasza 
dwójka ciężko pracowała w studio, łącząc wspólne pomysły w pracy nad kilkoma 
projektami jak Bomb The Bass, innymi artystami, wizualizacjami i tym podobnymi. 
Tim angażował się w różnorakie, bardzo interesujące projekty, był naprawdę 
multimedialny. Ja programowałem, nagrywałem, grałem, pracowałem nad dźwiękiem, 
robiłem wszystko, aby pomóc zrealizować pomysły Tima goniące za nowinkami 
technicznymi, dzięki czemu wiele się nauczyłem, obaj się nauczyliśmy, tak myślę.
 Po tym jak nagraliśmy wspólnie parę albumów Bomb The Bass i zremiksowaliśmy lub 
wyprodukowaliśmy takich wykonawców jak Seal, Björk, Sinead O'Connor, Gavin 
Friday itd., ilość pracy zacznie wzrosła, więc zatrudniliśmy niesamowitego 
inżyniera dźwięku Q, którego poznaliśmy, gdy asystował przy pracach w Matrix 
Studios w Londonie. Jednego dnia zastąpił naszego zwykłego inżynieria, który nie 
mógł być na sesji i był tak niesamowity, że został już na stałe. Pracowaliśmy 
także z równie osławionym Dave'm Clayton'em, który podobnie, praktycznie 
pełnoetatowo pracował z nami przez parę lat przed nagraniem "Ultry".
 TOY powstało po Timie i po "Ultrze", było to trio stworzone przez Q, Dave'a i 
mnie jako wynik naszej dobrej współpracy i stosunków, które skończyły się między 
mną a Timem tuż po wspólnym nagraniu albumu Depeche Mode. Dla nas obu było to 
wspaniałe doświadczenie, ale także dość frustrujący czas, rozpoczęliśmy dobrze, 
mieliśmy wspaniałego wokalistę, podczas gdy cały przemysł muzyczny się zmieniał, 
wkrótce okazało się, że zatrudnienie trzech osób jest zbyt dużym wydatkiem, co 
zaowocowało kolejnymi cięciami i w końcu Q i ja zbudowaliśmy studio w ogrodzie 
na tyłach aby nie płacić czynszu, ale nawet po tym było ciężko z pieniędzmi.
 Najlepsze chwile z TOY to prace nad albumem The Human Legaue, współpraca z 
Flatz'em i Karol'em Bartos'em, wspólny projekt z Iv'em Davies'em z IceHouse w 
Australii i kilka innych rzeczy. Najgorsze to krytyczne przyjęcie, jakie 
otrzymał album The Human Legaue, mówiące iż jest tak dobry jak "Dare!", tylko że 
przez fiasko wytwórni nie został nigdy wypromowany. To w zasadzie oznaczało dla 
nas koniec jako koncernu. Zaczęliśmy robić pojedyncze utwory dla Camouflage, 
którzy pozostawiali nam dużo swobody odnośnie tego, co chcemy zrobić i podobało 
im się to, co zrobiliśmy na "Ultrze" i płycie The Human League, ale nigdy nie 
czuliśmy iż sprawiliśmy im radość i niechętnie mówili iż spisaliśmy się dobrze.
 
 
 Niektóre z piosenek na żywo brzmią zupełnie inaczej niż ich wersje albumowe. 
Czy wyniknęło to podczas prób przed trasą, kiedy cały zespół próbował nowe 
rzeczy, czy może jeszcze wcześniej, w fazie programowania gdy chcieliście zebrać 
to wszystko w jedną całość?
 
 To tak naprawdę połączenie tych dwóch rzeczy, a także sytuacja gdy musisz 
dosłownie zacząć prace od samego początku nad jakimiś piosenkami. Niektóre 
kawałki - jak przykładowo "Everything Counts" - musiały być uaktualnione, w 
pewnym stopniu tak samo było z "Photographic", który jest wykonanym na potrzeby 
roku 2006 połączeniem oryginalnej wersji Some Bizarre z wersją ze "Speak and 
Spell". Utwory w czasie prób, nawet te najnowsze z "Playing the Angel", zyskały 
zupełnie inne brzmienie kiedy tylko znaleźliśmy się w sali prób, bo Christian 
miał juz swój specyficzny pogląd na ten materiał On myślałby długo i mocno nad 
każdym utworem, moglibyśmy o tym rozmawiać, ale i tak rozwaliłby mnie tym co w 
końcu by zrobił, ma taką zdolność, że zmienia swoje brzmienie i wplata swoje 
pomysły we wszystko, sprawiając że zaczyna to współgrać, to jest fantastyczne. 
Oczywiście pozostali gracze włączali się w to wszystko i kiedy ich partie były 
po bólach zakończone w studio robiło się mniej miejsca, ponieważ Depeche Mode są 
naprawdę dokładnymi fachowcami, pracującymi nad brzmieniami i wstępem do mixu 
tylko po to by upewnić się, że cała ta dynamika i akustyka jest tam gdzie być 
powinna.
 
 Jaki jeszcze sprzęt i oprogramowanie zaangażowane są z twojej strony w 
koncert?
 
 Od kiedy tylko pamiętam wszystko zaczynało się od Logic Audio, gdzie 
przygotowuje wszystko, więc miałem sprzęt gotowy do drogi i kilka laptopów do 
pokoju hotelowego. Przenośny stojak stanowi źródło dla jednej z cyfrowych 
nagrywarek Radara, której używamy by odpalać podkład linii basowej, sample, itp. 
Kolejną mam w zapasie by przełączyć się na nią, gdyby coś zawiodło w trakcie 
koncertu. Podczas występu zestaw Logic na moim G5 staje się systemem sterującym 
perkusją Christiana, a także przesyła wstawki midi do kontrolera gitary Martina. 
System Logic łącze ze sprzętem Radara przez MTC. Przy okazji przesyłane są 
dzięki temu znaczniki czasu do ekipy odpowiedzialnej za video i w ten sposób ich 
oprogramowanie odpala projekcje w odpowiednim momencie. Na przedniej klawiaturze 
mam podpięty zestaw Macintosh'owych Mini, na których odpalone jest Logic Audio 
jako sterownik dla syntezatorów z rodziny Logica albo jakiejś innej firmy, np. 
ImpOscar i fortepianowa wtyczka Ivory. To wszystko po kolei jest podłączone do 
MOTU 828MKII by scalić dźwięki z midi. Rządzi tym sterownik na scenie. Jedyne 
syntezatory jakie sÄ… na scenie to modele Virus TI.
 
 W jaki sposób trasy Depeche Mode są różne od innych tournee którym 
przewodziłeś, na przykład Massive Attack?
 
 Nie ma wielu różnic, przygotowania są całkiem podobne niezależnie od koncertu za 
jaki się zabierasz, a sprawy jakimi się zajmujesz do dnia występu są także 
bardzo zbliżone. Z Massive Attack byłem bardziej wciągnięty w inne sprawy, takie 
jak obraz i dźwięk niż na tej trasie, oni mają ze sobą od lat już tylu ludzi, że 
nie było potrzeby żeby ktoś taki jak ja im w tym przeszkadzał.
 
 
 Co skłoniło cię do tego aby skorzystać z Totally Integrated Keyboard (TIK)? 
Dla jakiego typu brzmień zdecydowałeś się właśnie na niego?
 
 No cóż, moją pierwszą myślą było, że jest to jedyny syntezator, który jest 
wystarczająco dobry dla Depeche Mode, by sprostać tym wszystkim manipulacjom 
dźwiękiem na płytach przez te wszystkie lata musisz mieć coś naprawdę dobrego, 
mając sprzęty tej rodziny podczas prac z TOY i Massive Attack znałem je bardzo 
dobrze i szczerze mówiąc był to jedyny syntezator jaki mogłem przeznaczyć dla 
Petera Gordeno. Używając go możesz szybko uzyskać naprawdę wiele z tego co 
chcesz i moim zdaniem jest wręcz stworzony do manipulacji na żywo.
 
 Kiedy spotkaliście się żeby zorganizować brzmienia, których mielibyście 
używać podczas koncertów, czy okazało się że trzeba ponownie stworzyć dźwięki z 
nagranego materiału przy użyciu syntezatorów jakie będziecie używać na scenie 
czy może okazało się, że trzeba zsamplowac oryginalne nagrania albo stare sample 
do nowych samplerów?
 
 To była znowu kombinacja dwóch metod, niektóre dźwięki są po prostu tak 
znaczące, że musisz je wręcz skserować, ale jak zrobić to z ostatnimi albumami, 
gdzie klawisze brzmią jak gitary, a gitary jak klawisze. Tutaj Virus stał się 
bardzo użytecznym narzędziem jakie mieliśmy do dyspozycji by wgryźć się w te 
dźwięki.
 
 Jako dyrektor muzyczny dla Depeche Mode odpalasz sekwencje na żywo dla 
prawdopodobnie największego zespołu elektronicznego na świecie - co przychodzi 
ci na myśl gdy wciskasz przycisk START na początku koncertu?
 
 1) Czy to dobra piosenka?
 2) Proszę boga firmy Radar by był dla mnie łaskawy tej nocy.
 Ale oczywiście było trochę błędów po mojej stronie i bóg Radara czasami nie był 
taki miły dla mnie.
 
 Jak wiele zależy od ciebie by zmienić program koncertu jeśli zespół chce 
zagrać inny zestaw piosenek którejś nocy?
 
 Mamy tutaj pełną elastyczność, każdy utwór jest oddzielnie zapisany, najpierw 
zapytałem czy chcą posunąć się do osobnego zapisu poszczególnych aranżacji, ale 
Dave podsumował, że nie są zespołem, który mocno improwizuje podczas piosenek i 
widzą to raczej jako całość koncertu, szczerze mówiąc używali magnetofonu i 
playbacku z dysku twardego od samego początku, więc jest to jakby część ich 
brzmienia na żywo.
 
 Jeśli miałbyś wybrać jeden koncert spośród tych z ostatniego roku, taki aby 
każdy fan DM chciał go zobaczyć, gdzie był jakiś specyficzny nastrój i magia i 
gdzie wszystko się układało jak należy - który byś wybrał?
 
 Jak dla mnie 2 koncerty wybijają się spośród reszty wspaniałych występów: Brema 
podczas czwartej części trasy i Erfurt na drugiej części. Były po prostu 
magiczne, a publiczność dała wspaniały popis wraz z niesamowitym występem Dave'a 
i reszty zespołu. Dave jest naprawdę pierwszorzędny i po prostu nie mam pojęcia 
jak on wkłada w to tyle energii każdej nocy, naprawdę jest świetnym frontmanem.
 
 Jakie są twoje plany gdy "Touring The Angel" zakończyło się?
 
 Usiąść w klasie klubowej pijąc wódkę z tonikeim podczas podróży powrotnej z 
Izraela. Ale nie mam też nic przeciwko objęciu jakiejkolwiek instytucji albo 
wzięciu udziału w trasie George'a Michaela.
 
 |  |  
	    |       |  |