| 
	
	    
	    |  | 
    
	| ARCHIWUM - WYWIADY |  
	| DJ Mario specjalnie dla fanów DM DMPL (20.05.2006)
 |  |  |  
	| Może na początek kilka słów o sobie? Kim jest DJ Mario, którego zobaczymy 
9 czerwca na Legii? 
 Jestem Djem hiphopowym i turntablistą z Warszawy. Byłem członkiem zespołów Ein 
Killaherz, 3H, Warszafski Deszcz. Potem występowałem jako DJ z Tede. Ostatnio 
nagrywałem skrecze do wydanej rok temu płyty "Klucz" mokotowskiej grupy Hemp 
Gru. Teraz razem z producentem Wacem i raperem Czarnym przygotowuję album 
Projekt Instynkt, który powinien ukazać się kilka dni po koncercie DM. Zdarzało 
mi się nagrywać dla Voo Voo, Martyny Jakubowicz, Acid Drinkers czy Katarzyny 
Nosowskiej. Poza tym jestem redaktorem muzycznym w magazynie Dosdedos i 
rezydentem w nadawanym od niedawna przez MTV programie Rap Pakamera. 
Współpracowałem z gazetami "Machina" i "Hiro". Przez trzy lata prowadziłem 
autorski mix show w Radiostacji. Ukończyłem ASP w Warszawie ze specjalizacją 
projektanta mebli. Lubię trzydrzwiowe Hondy Civic, snowboard i rower. Gram w 
zośkę, kiedyś byłem maniakiem skateboardowym.
 
 
  
 W Polsce znany jest też inny DJ Mario, który specjalizuje się w muzyce house. 
W zapowiedziach koncertowych jeden z portali internetowych użył nawet jego 
nazwiska. Nie byłeś zazdrosny?
 
 Nieee. Ja jestem DJ Mario od 1993 roku i nie wiem jak długo on gra pod tą nazwą. 
Z resztą ja nie gram (jeszcze) house'ów, tylko czasem wspólnie z Djami 
house'owymi, więc z tym drugim Mario nie wchodzimy sobie w drogę. Nie 
przeszkadza mi to, bo nie ma z tego powodu żadnego zamieszania. Na scenie hip 
hop każdy wie, że ja to ja i wystarczy. Kiedyś mi ktoś mówił, że jest taki 
koleś, ale to nie jest dla mnie problem. Portal się pomylił, ale to normalna 
akcja która często zdarza się w mediach. W każdym razie pozdrawiam chłopaka. 
Może kiedyś powinniśmy zagrać razem imprezę? DJ Mario vs. DJ Mario brzmiałoby 
dobrze.
 
 Jak to się stało, że zacząłeś zajmować się muzyką?
 
 Zawsze mnie interesowały nowoczesne metody robienia muzyki. Pamiętam kiedyś były 
gazety takie jak "Razem" a przede wszystkim "Non Stop" i tam zawsze robiły na 
mnie wrażenie opisy w jaki sposób ktoś coś tam nagrał w studio. Teksty o różnych 
znanych producentach i ich sprzętach do samplingu. O tym, ze ktoś nagrał odgłos 
młota pneumatycznego i użył go w swoim utworze. Że ktoś wziął intro utworu AC/DC 
i zrobił z tego całkiem nową piosenkę w zupełnie innym klimacie. Działało to na 
moją wyobrażanie i też chciałem to robić. Potem zobaczyłem skreczującego Dja w 
teledysku grupy EPMD i postanowiłem zająć się tym na poważnie. Wkrótce przyszło 
wydawanie własnych mix tape'ów i nagrywanie kawałków hiphopowych z Djem Voltem.
 
 Jak doszło do tego, że razem z Hirkiem wystąpisz na Legii?
 
 Hirkowi Wronie ktoś chyba zaproponował występ, a on zaproponował mi wspólne 
granie. Wie że jestem fanem i uderzył z taką propozycją. Dla mnie to ok.
 
 Grywaliście wcześniej razem?
 
 Zdarzało nam się wspólnie popracować, ale on grał swoje na jednej scenie a ja 
coś mojego na innej. Częściej spotykamy się żeby po prostu posłuchać razem 
muzyki i pogadać o różnych sprawach. Czasem jeździmy razem zobaczyć jakieś 
koncerty. Na przykład do Spodka na DM pojechaliśmy razem. Hirek jest typem Dja 
kolekcjonera, ma fantastyczną kolekcję vinyli z których można by zagrać setki 
przeróżnych imprez. Ja nie mam aż tylu płyt, ale gram bardziej technicznie niż 
on. Myślę ze dobrze się uzupełniamy.
 
 Będzie miksowanie na 4 ręce?
 
 Nie . Żadnego cyrku i popisów. Po prostu kawałki sklejone w set. Może jakiś 
gramofon dla mnie do efektów, ale nie jestem pewien. Muzyka przede wszystkim i 
bez zbędnych ingerencji.
 
 Co usłyszymy w Warszawie? Nie bądź taki tajemniczy jak Hirek :)
 
 No wiadomo, że nie będzie hip hopu nawet przez sekundę. Wiem, że dużo ludzi się 
tego obawia bo ja i Hirek znani jesteśmy bardziej jako fani czarnych rytmów. 
Jednak nie upadłem na głowę. Najchętniej pomiksowałbym kawałki DM i wtedy byłoby 
kozacko bo lubię to robić, ale to jak wiadomo niemożliwe. Wybraliśmy więc muzykę 
głównie z lat 80tych, tą którą w jakiś logiczny sposób można połączyć z Depeche 
Mode. Numery tak oczywiste że szkoda gadać. Wspólnie z Hirkiem ustaliliśmy, ze 
gramy sam kanon, żadnej wydumanej muzyki którą znają tylko nieliczni. Znane, 
pamiętne single, może kilka remixów.
 
 Nie boisz się przyjęcia przez fanatyków DM? Pojawiły się informacje o 
bojkocie Waszego występu i o nisko latających pomidorach...
 
 Wiesz co, gram tam za darmo, tylko dlatego, że sam jestem fanem Depeche Mode. 
Mam puszczać muzykę dla ludzi, którzy jako pierwsi przyjdą na stadion, żeby był 
dobry klimat przed ważnym dla wielu koncertem i żeby nie musieli czekać na 
pustym, głuchym stadionie na DM. Nie zagramy jakiejś swojej autorskiej muzyki, 
tylko utwory ogólnie znane i szanowane. Gdybym miał wystąpić przed zespołem 
którego nie znam i nie lubię, nie podjąłbym się tego. Poza tym byłem na 
stadionie przy Łazienkowskiej dziesiątki razy i czuję się tam jak w domu, 
dlatego tym bardziej cieszę się że tam zagram. Moim zdaniem bez przesady, 
Przecież ja z Hirkiem nie planujemy jakiegoś show z dymem i wybuchami i 
tancerkami na pół godziny przed koncertem DM. Gramy tak zwany open, rozgrzewkę 
przed supportami, sam początek. Nie wiem jak miałbym popsuć komuś koncert skoro 
gwiazdy pojawią się na scenie wiele godzin po mnie? Jeśli będą jakieś wyrazy 
dezaprobaty będzie mi przykro tak samo jak byłoby przykro każdemu na moim 
miejscu. Ale jeśli nasze pojawienie się na scenie ma być niemiłym przeżyciem i 
dla mnie i dla publiczności, to rzeczywiście pewnie nie będzie miało sensu. Mam 
nadzieję, że ewentualne pomidory będą od dziewczyn bo od facetów spodziewałbym 
się jakiegoś bardziej męskiego rozwiązanie problemu. Można mnie spotkać w kilku 
miejscach jakby co, tylko trzeba poszukać.
 
 Andy Fletcher i Martin Gore z DM bawili się jakiś czas temu w DJ. Słyszałeś 
coś o tym? A może widziałeś któregoś z nich w akcji?
 
 Słyszałem że Martin miksuje, ale nie miałem jeszcze okazji słuchać jego setów. 
Jakoś nie natrafiłem nigdzie. Będę musiał się zainteresować tą sprawą bo jestem 
ciekawy jak mu to wychodzi. Andy Fletchera widziałem za gramofonami na zlocie 
fanów w Stodole 15 lutego 2004. O ile pamiętam, miał niezłą kolekcję singli '12. 
Kupę kasy wartą, znam te ceny, są tragiczne. Zwłaszcza dla kogoś kto nie mieszka 
w Anglii.
 
 Hirek Wrona w swoim wywiadzie dla nas stwierdził, że jesteś jednym z 
największych fanów DM wśród jego znajomych i to on pożyczał Ci pierwsze płyty. 
Dlaczego zwróciłeś uwagę na DM?
 
 Pamiętam, ze pierwszym utworem muzycznym jaki przyciągnął moją uwagę był "Master 
And Servant". I nie mówię tu o pierwszym utworze DM, tylko w ogóle o muzyce. 
Wcześniej byłem dzieckiem które bawiło się zabawkami. Moja siostra Agnieszka 
słuchała tego na magnetofonie i zaintrygowały mnie te głośne strzały czy odgłosy 
jakiejś maszyny na końcu refrenu. Ostatnio udało mi się z resztą kupić 
oryginalny amerykański singiel z 1984 z tym numerem. Potem było długo nic. New 
beat, potem hip hop. Kiedy przyszła ta masowa popularność DM w okolicach "101", 
w ogóle mnie to nie dotyczyło. Co prawda miałem "Violatora", którego już wtedy 
uważałem za znakomity album, ale słuchałem zdecydowanie innych rzeczy niż 
Depeche Mode. Dopiero wiele lat potem oglądałem po długiej przerwie w VH1 video 
do "Enjoy The Silence" i jakoś tak mnie to poruszyło, że następnego dnia 
pojechałem kupić sobie "Violator" na CD, bo stare kasety gdzieś zapodziałem. 
Chwilę później rzeczywiście pożyczyłem "A Broken Frame" i "Construction Time 
Again" do Hirka Wrony. No i już poszło, kolekcjonowanie płyt, DVD i ogólna mania 
na temat DM.
 
 Czy znasz innych artystów tak zafascynowanych DM jak Ty?
 
 Numer Raz jest fanem, był w czasach "Violatora" stuprocentowym depeszem, zbierał 
wszystkie maxi single, itp. DJ Bart związany z grupą Kaliber 44 nagrał nawet 
kiedyś mix tape o tytule "World In My Eyes". Pezet mówił mi ostatnio, że bardzo 
lubi Depeche Mode. Rozmawialiśmy trochę o "Playing The Angel". Nagrywałem kilka 
dni temu scratche dla działającego w Kopenhadze polsko-tureckiego ulicznego 
składu KS. Występujący w nim Cyprian mimo, że jest hardkorowym MC, podobnie jak 
ja słucha tylko hip hopu i Depeche Mode. DJ Panda (Pezet i Noon) z którym 
występuję często w klubie Fresh, też wie co dobre.. Czasem gram imprezy 
hiphopowe w jakimś podkoszulku DM i zdziwiłbyś się jak wielu mniej lub bardziej 
znanych hiphopowców podchodzi do mnie i mówi: "Człowieku, Depeche Mode to 
zajebisty zespół." W sumie mnie to dziwi, bo prędzej spodziewałem się jakichś 
złośliwych komentarzy z ich strony.
 
 Mówi się, że od czasu odejścia Alana Wildera poziom singlowych remixów DM 
drastycznie się obniżył. Jako DJ zapewne śledzisz wszelkie klubowe remiksy. Jaką 
masz opinię na ten temat?
 
 No nie wiem czy drastycznie... Wilder był fanatykiem brzmieniowych poszukiwań i 
na pewno w remixach mógł zrealizować swoje pasje, pokazać umiejętności. Nawet 
jeśli nie robił sam remixu, to pewnie pilnował by zapraszani do współpracy 
goście odpowiednio wpasowali się w klimat DM. Kiedyś z resztą była inna rola 
remixów. Chodziło raczej o to by pokazać kolejną odsłonę swojego utworu, coś 
czego nie dajemy na płytę, ale czego mogą posłuchać fani kiedy chcą odpocząć od 
oryginału. Słyszeliśmy np. partie wokalu Gore'a których w oryginale nie ma 
wcale. Teraz remixy są elementem strategicznym każdego albumu i mają za zadanie 
powiększyć grono odbiorców zespołu. House'owe wersje do klubów to przecież 
element promocji. Podobnie znani producenci remixów, których nazwiska mają 
zrobić jak największe wrażenie. Ja osobiście uważam, że niektóre ze starych 
remixów DM w przeciwieństwie do oryginalnych wersji, nie przetrwały próby czasu. 
"World In My Eyes" ma na przykład kozacki remix "Oil Tank" ale "Mode To Joy" to 
moim zdaniem niepoważna wersja. Nie wiem zresztą czemu wrzucili ją na składankę 
z remixami. Zamiast tego można było wrzucić "I'ts No Good" albo "Only When I Lose 
Myself" w remixie Lexicon Avenue. Czy ktoś powie, ze to są złe remixy?
 
 A może Ty chciałbyś zrobić własny mix jakiejś piosenki DM?
 
 Ciężko zdobyć jakieś dobre acappelle DM, przynajmniej ja się nie spotkałem ze 
zbyt wieloma. Zrobiłem kilka remixów kawałków z tych późniejszych płyt, ale 
najbardziej chciałbym wsiąść na warsztat "Nothing", "Behind The Whell" i "Stripped". 
Chętnie pogrzebałbym też przy "Useless". To znakomity numer. Zwłaszcza w wersji 
z singla. Wiem że był jakiś konkurs ostatnio związany ze zremixowaniem "Precious", 
ale niestety miałem wtedy inne zajęcia i dowiedziałem się o tym już po fakcie.
 
 Jak to jest - lubisz DM, grywasz hip-hop, co przeważa w Twoim życiu? Podaj 
kilka swoich ulubionych kapel.
 
 Słucham głównie czarnej muzyki ze Stanów Zjednoczonych. Muzyka hip hop jest moją 
pasją od 87 roku. Obecnie bardzo się skomercjalizowała, ale wciąż ma wiele 
ciekawego do zaproponowania. Obok egzotycznych opowieści z amerykańskich ulic, 
gigantyczną wartością są nowatorskie rozwiązania brzmieniowe. Producenci tacy 
jak Timbaland, The Neptunes czy mój ulubiony Swizz Beatz dążą za każdym razem do 
stworzenia kolejnego, perfekcyjnego beatu. Wykorzystują te same moduły 
brzmieniowe i samplery co wszyscy, ale potrafią wydobyć z nich o wiele więcej. 
Automaty perkusyjne takie jak TR-808 czy TR-909 używane były (i czasem wciąż są) 
przez DM, ale są też na przykład ulubionymi maszynami muzyków hiphopowych z 
Atlanty i Houston. Zawsze bardzo interesowałem się samplingiem i awangardowymi 
metodami tworzenia muzyki pop. Uwielbiam mocne rytmy z dobrze brzmiącym, 
analogowym basem. Kiedyś byłem strasznym fanem Front 242. Płyty "Front By Front" 
a zwłaszcza "Geography" to była dla mnie super jazda. Słuchałem też Nitzer Ebb i 
Ministry. Jednak od jakiegoś 1992 roku przerzuciłem się wyłącznie na hip hop. To 
były naprawdę złote lata tej muzyki. Wychodziły dziesiątki znakomitych płyt. A 
Tribe Called Quest, Pete Rock & C.L. Smooth, Nas, Mobb Deep czy The Notorious 
BIG nagrali wtedy klasyki których słucham do dziś. Od kilku lat interesuje mnie 
grupa Three Six Mafia. Poza nimi słucham ostatnio płyt wykonawców takich jak 
Paul Wall, T.I. czy Lil Flip. Wszyscy mają kozacki "flow" i mocne, energetyczne 
beaty. Lubię house, ale tylko taki ambitniejszy dla myślących, jak na przykład 
świetny angielski Lexicon Avenue. Ostatnio podoba mi się płytka The Streets "Hardest 
Way To Make An Easy Living", ale tak naprawdę poza hip hopem interesuje mnie 
tylko Depeche Mode. Wypełniają w moim życiu lukę której czarni wykonawcy nie są 
i nie będą w stanie wypełnić.
 
 Niektórzy DJ grają tylko z winyli, inni wykorzystują tylko CD. A Ty jaki 
nośnik wolisz? Jakie są różnice techniczne w przypadku używania tych dwóch typów 
nagrań?
 
 Obecnie gram z CD playerów i gramofonów. Do vinyli używam oczywiście Technicsów 
a do CD najczęściej Pionnerów 800. Nie robi mi to różnicy na czym gram impreze, 
efekt jest ten sam. Ale CD brzmi bardziej dynamicznie i selektywnie, płyty nie 
szumią i nie przeskakują. Poza tym nie musisz targać 20 kg płyt. Gra na vinylach 
wygląda jednak o wiele lepiej dla postronnych obserwatorów. Płyty się kręcą, DJ 
skreczuje itp. Chociaż najnowsze CD playery, jak na przykład Numark PDX to 
praktycznie stuprocentowy gramofon. Ma nawet talerz z imitacją vinylowej płyty 
Są niewielkie niuanse brzmieniowe, które dobry hiphopowy DJ zauważy np. przy 
nagrywaniu precyzyjnych skreczy, ale jak już mówiłem to drobiazgi. Jest już 
nawet sprzęt do miksowania na dwóch IPodach.
 
 Największe DJskie wyzwanie jakiemu musiałeś sprostać do tej pory?
 
 Albo nie było czegoś takiego, albo wszystko co robię jest jednym wielkim 
wyzwaniem. Na pewno było jednak wiele fajnych momentów, które często wspominam. 
Support przed RUN DMC i George'm Clintonem, wspólne granie z najlepszymi na 
świecie DJjami z Invisible Scratch Pickles, X-Ecutioners czy pionierem 
didżejowania- Afrika Bambaataa. Występ dla wielu tysięcy ludzi na gigantycznych 
zawodach BMX. Koncert dla Polonii w Nowym Jorku. Audycje na żywo w radio. Do 
tego wielu znajomych i obcych ludzi którzy szanują to co robię.
 
 Co takiego jest w muzyce DM, że powstała wokół nich gigantyczna subkultura 
fanatycznych miłośników ich muzyki, a do fascynacji dokonaniami DM przyznają się 
artyści od Rammstein poczynając, poprzez Myslovitz, a skończywszy na... Shakirze?
 
 Jest w nich jakaś magia. To zasługa geniuszu kompozytorskiego Martina Gore i 
wielkiej charyzmy Davida Gahana. Jestem bardzo wyczulony na melodie. Gore układa 
je w sposób, który wywołuje u mnie nieporównywalne z inną muzyką przeżycia. 
Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałem "The Things You Said" a zwłaszcza "Blasphemous 
Rumours", nigdy nie słyszałem muzyki tak mocno na mnie działającej. Uwielbiam 
hip hop i starałem się zawsze robić wiele dla promocji tego kierunku nad Wisłą, 
ale nie ma według mnie utworów w tym stylu, które mogłyby przenieść aż taki 
ładunek emocji co muzyka Depeche Mode. Dlatego ich twórczość uzupełnia mój 
deficyt liryzmu, uczuć i opowieści o miłości jaki pozostaje po bezustannym 
słuchaniu muzyki z ghetta. Przekaz DM jest bardzo uniwersalny. Nieważne gdzie 
mieszkasz i ile masz lat, jeśli wnikniesz w ich muzykę i teksty, zobaczysz część 
swojego życia. Dramaty, rozterki i radości które miotają każdym z nas. Poza tym 
wartość ich muzyki jest nieoceniona. Od wczesnych, trochę kiczowatych nagrań, 
przez mroczny, klasyczny okres aż po współczesną, bardziej rockową wersję 
Depeche Mode, zespół nigdy nie spuścił z tonu, tworząc jedną z najdoskonalszych 
dyskografii w historii światowej muzyki rozrywkowej. Obserwowanie jak z płyty na 
płytę rozwijał się ich styl jest rzeczą zupełnie niesamowitą. DM to chyba jedyny 
zespół mający miliony fanów, którzy słuchają prawie wyłącznie ich muzyki. Są 
więc grupą kompletną, czerpiącą z klimatów i brzmień których źródła sami przed 
laty stworzyli. To inni inspirują się nimi, nigdy odwrotnie.
 
 Widziałeś już DM w Katowicach. Co sądzisz o tym koncercie?
 
 Oczywiście byłem w Katowicach 14 marca. Pojechałem kupić bilet do Odysseya 
pierwszego dnia sprzedaży, żeby mieć pewność że tam będę i że nie będę musiał 
kupować na cholernym Allegro czy czymś takim. Koncert był świetny. Odebrałem 
wszystkie nowe kawałki na świeżo, bo kiedy ukazywał się "Playing The Angel", 
pomyślałem że kupię CD, ale posłucham dopiero dwa tygodnie przed koncertem, żeby 
nie osłuchały mi się za bardzo. Tak mała fanaberia. Trochę się bałem rutyny z 
ich strony, tego że będą znudzoną ekipą, która wykona sprawne rzemiosło, ale bez 
tej energii i poświęcenia jakie znamy choćby z koncertów wydanych na DVD. Nie 
chciałem takiego czegoś przeżyć. Nie chciałem, żeby przez ten koncert runął w 
moich oczach wizerunek perfekcyjnej grupy, za jaką uważam Depeche Mode. 
Widziałem kilka koncertów zagranicznych gwiazd w Polsce i niestety często 
kolesie stoją przed publiką, patrzą co chwilę na zegarek i generalnie swoim 
zachowaniem pokazują polskim fanom, że zrobili wielką łaskę wychodząc w ogóle na 
scenę. Kto był w Spodku ten wie, że niepotrzebnie się martwiłem. Fajnie że, 
chłopaki robią swoje tyle lat a wciąż czuć między nimi wzajemne wibracje, widać 
że granie sprawia im przyjemność i że jest to esencja ich życia a nie źródło 
pieniędzy. Zresztą gdyby było inaczej, nie osiągnęliby tego wszystkiego za co 
ich wszyscy cenimy. Troszkę nie odpowiadało mi nagłośnienie. Nie wiem jak w 
innych miejscach, ale ja stałem na płycie i dźwięk nie był zbyt selektywny. 
Jeśli znasz kawałki na pamięć to ok, ale jednak kupa niuansów ginęła pod tą żywą 
perkusją. Na szczęście wokale były wykręcone dobrze. Marzy mi się jednak 
zobaczyć ich w takiej audiofilskiej jakości jaką widziałem na Kraftwerk w 
Kongresówce.
 
 Dziękuję za zainteresowanie moją osobą i pozdrawiam serdecznie.
 
 |  |  
	    |       |  |