| 
	
	    
	    |  | 
    
	| ARCHIWUM - WYWIADY |  
	| Wywiad z Martinem L. Gore Magazyn DJ (nr 31 - 16.01.1999)
 |  |  |  
	| "Depeche Mode reprezentują najdokładniejsze urzeczywistnienie 
współdziałania pomiędzy człowiekiem i maszyną" - tak powiedział DJ SHADOW, 
podczas gdy Tim Simenon z BOMB THE BASS, długoletni współpracownik DEPECHE MODE, 
podkreśla - "zawsze byłem fanem Daniela Miller'a (szef MUTE RECORDS), całej jego 
wizji, od FADA GADGET'a do SILICON TEENS. DEPECHE MODE stanowili część tego - 
byli pionierami popu elektronicznego. 
 Istotnie chwała temu. Ale z drugiej strony, rzadko opuszczała powszechna 
świadomość odkąd wkroczyli na szczyty z "Just Can't Get Enough" w 1981 (pomimo 
tego, że przedtem zrobili już dwa single). Kontynuowali nagrywanie hitów po 
dzień dzisiejszy, także z albumami "Violator" i "Ultra", które sprzedają się 
szeroko także w latch 90-tych. Nieźle jak na grupę z Basildon, która nagrała 
swój pierwszy album w trzy tygodnie w małym studio niedaleko BLACKFRAIRS, 
następnie przebrnęli przez erę NEW ROMANTIC, by stać się największymi 
dostarczycielami DARK-EDGED elektronicznego popu. Przetrzymali wczesne odejście 
Vince'a Ciarkę'a (utworzył YAZOO, a obecnie EARSURE) i ostatnie szeroko 
publikowane problemy nałogowe Dave'a. Tekściarz zespołu Martin Gore zgodził się 
na wywiad, podczas przygotowań grupy do ich ostatniego tournee, promującego 
ostatni album "The Singles 86 > 98". Martin był szczupły, zrelaksowany i zdrowo 
opalony:
 
 Kiedy wystartowaliście po raz pierwszy, byliście bardziej pod wpływem muzyki 
pop, czy też tradycji elektronicznych kompozycji?
 
 Martin Gore: Zawsze uważałem, ze większość dokonań KRAFTWERK'u za słuszny i 
awangardowy pop. Oni rzeczywiście wywarli na nas największy wpływ, oni dali nam 
pomysł, żeby wyjść kupić syntezatory i poeksperymentować. W tym samym czasie 
kiełkowała scena elektroniczna i my jakoś wchodziliśmy w jej skład. My lubiliśmy 
ciągle próbować czegoś nowego i teraz się tego wypieramy, ale muszę być uczciwy 
i powiem, że rzeczywiście graliśmy dość eksperymentalnie.
 
 Z jakim wystartowaliście wyposażeniem?
 
 Martin Gore: Naprawdę pierwszym syntezatorem jaki kupiłem, był YAMAHA CS5. On 
był monofoniczny, ale nie szkodzi był w porządku, bo mogłem grać tylko jednym 
palcem. Później był już BOSS - automat perkusyjny. Zanim weszliśmy do studia, by 
nagrać nasz pierwszy album, Vince kupił jeszcze JP4 i mieliśmy ARP - sekwencer. 
Daniel Miller posiadał także ARP 2600 i to były podstawowe rzeczy.
 
 Czy twój pierwszy syntezator zmienił zupełnie spojrzenie na muzykę?
 
 Martin Gore: Byliśmy zupełnie powaleni jego potencjałem i nagle zdaliśmy sobie 
sprawę z ograniczeń gitar. Więc w ciągu trzech tygodni od kupienia syntezatora, 
porzuciliśmy tradycyjne instrumenty i postawiliśmy wszystko na elektronikę. 
Śmieszną rzeczą było to, że zacząłem grać na gitarze w wieku 13 lat, a my od 
1981 - 1986 byliśmy właściwie purystami elektroniki, więc to było dla mnie 
bardzo nienaturalne. I właściwie nigdy się do tego nie przyzwyczaiłem. Więc 
kiedy ostatecznie znowu zajęliśmy się gitarami, była to duża ulga. Byłem 
zadowolony, że przeszedłem przez tę purystyczną fazę, kiedy opieraliśmy się 
wyłącznie na syntezatorze, ale teraz ponownie zdaliśmy sobie sprawę z tego, ze 
nie powinniśmy się ograniczać, ponieważ jeśli gitara pasuje do pewnych partii to 
czemu jej nie wykorzystać.
 
 Dzisiejsi puryści elektroniki mogą się z tobą nie zgodzić?
 
 Martin Gore: Zapytaj ich czy ciÄ…gle byli by tacy sami w ciÄ…gu 15 lat.
 
 Czy dostrzegasz zespół jako innowację muzyki?
 
 Martin Gore: Zdecydowanie byliśmy jednym z pierwszych pionierów i faktem jest, 
ze wielu muzyków prezentujących różne formy muzyki cytuje nas i usiłuje pokazać, 
ze mieliśmy na nich wpływ. Byliśmy naśladowani przez tłum dance, a także tłum 
alternatywy, oraz co jest bardzo miłe powstał album ku naszej czci zatytułowany 
"For The Masses", który został zrobiony w bardzo tradycyjnym , rockowym 
formacie.
 
 Jak się ma sława sukces i pieniądze do kreowania czegoś nowego?
 
 Martin Gore: To bardzo trudne. Chciałbym myśleć, że to wszystko nie wpłynęło na 
mnie tak bardzo. Oczywiście mam na tyle luksusową pozycję, że nie muszę martwić 
się o pieniądze, więc mogę spędzać w studio tyle czasu ile chcę. Możemy być tam 
tak długo, dopóki nie uznamy, że końcowy rezultat jest w porządku.
 
 Muzyka dance jest charakterystyczna od jej przerysowanego usposobienia, aż do 
rytmicznej szczegółowości. Podczas gdy dźwięk DEPECHE MODE jest pełniejszy, oraz 
bardziej melodyjny. Czy kiedykolwiek czuliście się bliżsi muzyce house, czy 
techno?
 
 Martin Gore: Jestem już wyczerpany tymi wszystkimi rodzajami muzyki. Czasami 
wyczerpują mnie nawet uderzenie dance'owe i wtedy to wyrażam, ale jestem daleki 
od zainteresowania się takimi właśnie rodzajami muzyki jak house, czy techno. To 
dla mnie tak prawdopodobne jak robienie melodii elektronicznego country...
 
 Co stanowiło najbardziej znaczące błędne pojęcie i niezrozumienie dotyczące 
DEPECHE MODE?
 
 Martin Gore: W tym kraju (Wielka Brytania) bardziej niż wszystko irytuje mnie 
to, że jesteśmy wciąż zespołem, który miał kilka hitów we wczesnych latach 8O 
-tych, pomimo tego, że nauczyłem się już z tym żyć. Mamy więcej oraz 
zdecydowanie większych przebojów także w latach 90 -tych, a wszystkie nasze 
albumy były numerem l. To doprawdy irytujące, że są ludzie dla których mieliśmy 
tylko "Just Can't Get Enough" w 1981, ale taka jest ogólna opinia.
 |  |  
	    |       |  |